Taki wyroku Sądu Najwyższego, może mieć wpływ na inne spraw z pogranicza prawa pracy i prawa cywilnego, w których chodzi o zadośćuczynienie za skutki śmierci pracownika i inne szkody na osobie.Dotychczas sądy przyjmowały domniemanie zawinienia zakładu (sygnatura akt: I CSK 545/11).
Pomaga takiemu orzeczeniu art. 435 kodeksu cywilnego, który stanowi, że prowadzący przedsiębiorstwo wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek, chyba że nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącz nie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej.
Z pozwem o odszkodowania i zadośćuczynienie wystąpili żona i rodzice poszkodowanego , który zginął w wypadku przy pracy w zakładach mięsnych w Jarosławiu, gdy przewrócił się wózek widłowy, którego poszkodowany był operatorem. Jak wykazało postępowanie karne, wózek nie był odpowiednio zabezpieczony przed przewróceniem.
W efekcie Dyrektor zakładu został skazany prawomocnie na 5 tys. zł grzywny na podstawie art. 220 kodeksu karnego (narażenie na niebezpieczeństwo przez niedopełnienie obowiązków BHP).
Sądowi Okręgowemu i Apelacyjnemu w Rzeszowie ten wyrok karny wystarczył by zasądzić 100 tys. zł dla żony, 150 tys. zł dla matki i 50 tys. zł dla ojca plus niewysokie renty wyrównawcze. SA przyjął też 10-proc. przyczynienie się do nieszczęścia samego poszkodowanego.
Obydwa sądy oparły się tylko na wyroku karnym, nie badając innych przesłanek, wyłączających bądź ograniczających odpowiedzialność zakładu.
Uznały, że skazanie Dyrektora Firmy przesądza o odpowiedzialności Firmy za skutki wypadku i że wręcz są związane wyrokiem karnym.
W art. 11 kodeksu postępowania cywilnego, który mówi, że ustalenia prawomocnego wyroku skazującego wiążą sąd w postępowaniu cywilnym. Tego stanowiska bronił pełnomocnik powodów , twierdząc, że wyrok karny nie pozostawia wątpliwości, że na stanowisku pracy poszkodowanego nie dochowano przepisów BHP.
Pełnomocnik firmy twierdził, że do wypadku doszło z winy pracownika, bo pod koniec sobotniej zmiany dla skrócenia trasy przejechał przez plac dla ciężarówek, po którym nie powinny jeździć wózki widłowe.
Sąd Najwyższy orzekł że – Te okoliczności powinny być uwzględnione w sporze i nie postanowił , jaki werdykt powinien zapaść, nakazał SA ponowne rozpoznanie sprawy.
SN nie miał natomiast żadnych wątpliwości, że skazanie Dyrektora zakładu za nieprzestrzeganie przepisów BHP nie przesądza o winie i odpowiedzialności firmy i że firma , która nie brała udziału w sprawie karnej, ma prawo przed sądem cywilnym podnosić wszelkie zarzuty, które mogą zmniejszyć czy uchylić jego odpowiedzialność.
Ten wyrok to jaskółka, z której należy się cieszyć. Do tej pory sądy automatycznie przyjmowały, że za wypadek odpowiada zakład pracy. Zdarzało się, że musiał płacić odszkodowanie nieostrożnemu czy nawet pijanemu pracownikowi, który wsunął rękę do prasy, tylko dlatego, że nie było tabliczki z ostrzeżeniem. Winne jest nie tylko orzecznictwo, ale i prawo, które uchwalano przed laty, gdy przytłaczająca część pracowników pracowała w fabrykach – teraz dominują biura. Odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (art. 435 kodeksu cywilnego) jest więc zbyt uciążliwa, jednocześnie odpowiedzialność na zasadzie winy (art. 416 k.c.) jest zbyt trudna do wykazania dla pracownika.
tak wypowiedział się dla Rzeczpospolitej prof. Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego a jakie jest twoje zdanie ?
Komentarze