Walcowani na zimno Huta Sendzimira 25.10.2002 [1]

Autor : przepisyogolne Dodano: 26-10-2002 - 07:03
POLITYKA POLITYKA [2]
Walcowani na zimno

Związkowcy głodują, rzecznik pisze listy, klienci stoją w kolejce,
rząd ukrywa szczegóły

-Najbardziej zdenerwowała nas fabryka ołówków. Albo sobie kpi, albo wariat - pomyśleliśmy wtedy, choć nie był to pierwszy sygnał, że kilku kolesiów postanowiło zaorać hutę - tak członkowie radykalnej Solidarności ’80 w Hucie im. Tadeusza Sendzimira wspominają spotkanie władz Krakowa z hutnikami w 1991 r. Fabryki ołówków do dzisiaj nie zapomnieli - przy każdym konflikcie dotyczącym HTS przypominają, jak to jakiś mądrala już w 1991 r. klarował, że hutnictwo to przemysł schyłkowy, że należy ograniczać produkcję i rozwijać inne, nowocześniejsze.
Jest październik 2002 r. Huta im. Sendzimira zatrudnia o połowę mniej pracowników, produkuje o połowę mniej stali, nie ma pieniędzy, aby płacić dostawcom surowców, ok. 1/3 potencjalnych klientów odsyła z kwitkiem. Jeśli wierzyć rządowym planom, za dwa miesiące straci osobowość prawną - stanie się częścią koncernu Polskie Huty Stali. Wszystkie decyzje będą zapadały w Katowicach - tam właśnie swą siedzibę ma PHS.

Poza tym rząd prowadzi w sprawie hutnictwa poufne negocjacje z Komisją Europejską. Nie informuje o ich wynikach hutników, nie udziela wyczerpujących informacji mediom. Rzecznik Huty im. Sendzimira pisze otwarty list do premiera, w którym prosi o ocalenie Nowej Huty. Solidarność ’80 ogłasza kolejną turę protestu głodowego...


Sprzedaż wiązana
W 1991 r. wszystko potoczyło się błyskawicznie. Na początku grudnia ogłoszono okupację stalowni, a jeszcze przed świętami rozpoczęła się pierwsza w kapitalistycznej już hucie głodówka. Protest trwa do dzisiaj, ponieważ osiemdziesiątka jedynie go zawieszała - nigdy formalnie nie kończąc.

Przez następne dziesięć lat restrukturyzowano HTS - w tym czasie najbardziej hałaśliwy związek przeprowadził niezliczoną liczbę wieców w obronie huty. Kilka dni temu odwiesił głodówkę, rozpoczynając jej czwartą turę, oczywiście w obronie huty, bowiem zdaniem radykalnych przedstawicieli pracowników HTS, przeszło dziesięcioletnia restrukturyzacja to nic innego, jak tylko sprzedaż wiązana, w której chodzi o uratowanie Huty Katowice kosztem Huty im. Sendzimira. I przypomina, jak to znacznie później - pod koniec lat 90. ówczesny minister Emil Wąsacz zaprosił do Warszawy Mirosława Wróbla - szefa HK i nieżyjącego już Jerzego Knapika - kierującego HTS.

Knapik po tym spotkaniu nie ukrywał swoich niepokojów. Porozumienie dwóch hut stawało się faktem i już na wstępie nie odbywało się na równych prawach. Huta Katowice trwała w kryzysie, a HTS jakoś sobie radziła - realizowała restrukturyzację, produkowała wyroby płaskie (blachy), które nieźle się sprzedawały. Próby łączenia HK i HTS odbierane były jako chęć ratowania zakładu z Dąbrowy Górniczej kosztem nowohuckiego kombinatu.

Teoria o budowaniu przyszłości Huty Katowice kosztem Huty im. Sendzimira - choć już niejednokrotnie wyśmiana jako spiskowa - obecnie łatwiej znajduje uzasadnienie. Centrum zarządzania krajowym hutnictwem rzeczywiście przenosi się do Katowic. Modernizacja walcowni gorącej blach w Sendzimirze stoi pod znakiem zapytania, bowiem nie ma w tej chwili rządowych gwarancji dla kredytu potrzebnego na realizację tej inwestycji.

Potrzeba - bagatela - 800 mln zł. Takie pieniądze może pożyczyć tylko konsorcjum wielkich banków z udziałem zagranicznych. Żyrantem może być tylko państwo, a państwo najwyraźniej nie kwapi się do wypełnienia tej roli. Całkiem niedawno resort finansów przypomniał, że owszem, rząd zaakceptował udzielenie gwarancji skarbowych dla części kredytu, ale sytuacja finansowa huty zmieniła się na niekorzyść i podpisanie odpowiednich umów zostało wstrzymane. W praktyce oznacza to wyrok dla Huty Sendzimira. Który bank po takiej rekomendacji udzieli hucie kredytu?

Ktoś mógłby jednak zapytać: jaki to ma związek z Hutą Katowice? Gdzie ukryty spisek?

Otóż ma to związek z Hutą Katowice, choć pewnie nie ma w tym żadnego tajnego sprzysiężenia. Jest jedynie skuteczność w lobbowaniu i, być może, układ sił w rządzie. Minęły czasy, gdy w Ministerstwie Gospodarki pracowali krakowianie. Teraz decyzje podejmują Ślązacy.

Jeśli więc nie będzie modernizacji walcowni gorącej blach w Hucie im. Sendzimira, to co? Zapewne zostanie wybudowana od podstaw w Hucie Katowice - odpowiadają związkowcy. Zarząd PHS tymczasem dementuje i z uporem zapewnia, że walcownia w Nowej Hucie będzie. Na użytek mediów i pracowników hut lekceważy fakt braku gwarancji kredytowych, wierząc być może, iż po stworzeniu koncernu uda się w inny sposób zdobyć pieniądze. Może resort finansów zmieni zdanie i poręczy kredyt, może znajdzie się inwestor, który cały ten bałagan weźmie z dobrodziejstwem inwentarza, spłaci długi, znajdzie ogromne kwoty na inwestycje?


Zgodnie z planem
Na początku lat 90. przez Kraków przetoczyła się dyskusja pod roboczym i mało eleganckim tytułem: czy zaorać hutę? Nieco wcześniej zamknięto hutę aluminium w Skawinie - jednego z najniebezpieczniejszych trucicieli stolicy Małopolski. Udało się w Skawinie, uda się w Nowej Hucie - ktoś mógł wtedy pomyśleć, choć większość krakowian nie wyobrażała sobie zamknięcia dawnej Huty Lenina. Jednak, choć to może się dzisiaj wydawać niewiarygodne, wśród wpływowych obywateli miasta istniało wtedy niemałe grono zwolenników radykalnego rozwiązania - znacznego zmniejszenia, a nawet zamknięcia huty.

Poza wszystkim mówienie dzisiaj o zaorywaniu huty jest jednoznacznie niepolityczne. W najlepszym razie można załapać się na związkowe taczki. Zagubiono także po drodze podstawowy argument, jakim podpierali się chętni do zaorania. Było nim swoiste zestawienie - niemal tablica Mendelejewa - związków zagrażających środowisku, którymi zionęła huta przez wiele lat. Stwierdzenie, że problem rozwiązał się sam, byłoby sporym nadużyciem. To nie tylko spadek produkcji w HTS spowodował mniejsze zanieczyszczanie środowiska. Huta inwestowała w urządzenia zmniejszające emisje, wiele zrobiono w koksowni i w całej części surowcowej, która najbardziej truła.

Trzeba otwarcie przyznać, że załoga HTS i mieszkańcy Nowej Huty niewiele wiedzą o planach wobec zakładu. Wygląda na to, że sam rząd nie bardzo wie, co będzie za kilka, kilkanaście miesięcy. Program restrukturyzacji hutnictwa jest jednym z najczęściej zmienianych rządowych dokumentów. Ostatnio został poddany krytyce przez Komisję Europejską.

Oczywiście polski rząd ze spokojem tłumaczył, iż powstały drobne techniczne trudności, które na pewno zostaną szybko rozwiązane. Te drobne, z rządowego punktu widzenia, trudności to między innymi skala ograniczenia zdolności produkcyjnych. W całym PHS prawie o 700 tys. ton rocznie. Pracownicy HTS pytają: kto będzie ograniczał moce - my czy Huta Katowice? Kto zlikwiduje jeden z wielkich pieców (o możliwości wygaszenia jednego z nich w HTS mówi się od dawna)? Ilu ludzi odejdzie z pracy?

Być może warto przypomnieć, choć w Polskich Hutach Stali mówi się o tym jak najrzadziej, że zgodnie z przyjętym w końcu harmonogramem restrukturyzacji, do końca br. zatrudnienie w Hucie im. Sendzimira miało się zmniejszyć o kolejne prawie 4 tys. osób. W większości mieli odejść do nowych spółek.

Członkowie polskiego rządu sprawiają wrażenie, jakby nie znali odpowiedzi na pytania pracowników HTS. A może po prostu nie chcą otwarcie powiedzieć, czego żąda od nas Unia Europejska, która ma mniej więcej taką nadprodukcję stali, jak moce produkcyjne naszych wszystkich hut.

Gra idzie o wielką stawkę - Polacy na razie nie mają znaczącej mocy nabywczej, ale z czasem to się zmieni. Dla zjednoczonej Europy nie jest bez znaczenia, czy stal dla polskiego przemysłu będzie dostarczał Thyssen, ISPAT czy może amerykański US Steel, który wcześniej kupił hutę w słowackich Koszycach i pewnie chciałby poszerzyć przyczółek w Europie, spodziewając się naszego i Słowaków rychłego wejścia do struktur UE.


Stracona dekada?
W 1992 r. legendarne już tzw. konsorcjum kanadyjskie opracowało wstępny program restrukturyzacji polskiego hutnictwa. Były to wytyczne, których tak naprawdę nigdy nie uznano za gotowy program, jaki mógłby być realizowany, jednak na pewno z dokumentem tym liczono się i korzystano z niego przy sporządzaniu programów restrukturyzacji polskich stalowni. Po dziesięciu latach wiele z ówczesnych zapowiedzi stało się faktem, mimo że oficjalnie nie realizowano programu konsorcjum.

W 1992 r. zapisano radykalne ograniczenie produkcji i zatrudnienia - tak właśnie się stało. Proponowano także połączenie dwóch największych polskich hut - lada moment stanie się faktem z wszystkimi konsekwencjami tego kroku. Ale na początku lat 90. otwarcie mówiono także o prywatyzacji branży - szczególnie HK i HTS. To się nie udało, a warto przypomnieć, że szanse były. To właśnie w drugiej połowie lat 90. Hutą Sendzimira zainteresował się austriacki Voest Alpine a Hutą Katowice British Steel.

Austriacy przyjechali do Krakowa, wszystko dokładnie sprawdzali i można było odnieść wrażenie, że sprawę traktują śmiertelnie poważnie. Ale resort skarbu prywatyzujący wtedy polskie huty jakby przestraszył się odpowiednich decyzji - rozpisywał przetargi, przyjmował oferty. Doszło nawet do tego, że chęć zakupu Huty im. Sendzimira zgłosiła Huta Katowice. Pojawiały się złośliwe opinie, ale wszyscy i tak rozumieli, że zarządowi HK bardziej chodziło o zdobycie informacji na temat Sendzimira niż na kupnie. Zresztą, za co zadłużona i ledwie dysząca Huta Katowice miałaby wtedy kupić Hutę im. Sendzimira?

Koniec końców Voest Alpine straciło cierpliwość i z Krakowa wyjechało. Trudno oprzeć się wrażeniu, że robiono wtedy wszystko, aby HTS nie została sprzedana. Albo przynajmniej nie została sprzedana samodzielnie - bez Huty Katowice. I jak tu nie wierzyć w konsekwentnie realizowany projekt sprzedaży wiązanej?

***

Powstający koncern Polskie Huty Stali będzie jednym z najbardziej zadłużonych firm w Polsce i Europie Środkowej. Aby ułatwić mu życie, wprowadzono tymczasowo cła ochronne na część wyrobów stalowych. Tymczasem klienci, którzy chcą kupić w Sendzimirze blachę ocynkowaną, muszą czekać wiele tygodni na swoją kolej. Mimo ochrony rynku, oddłużenia sądowego i planowanego ustawowego (pakiet Kołodki) HTS nie może sprostać wymogom rynku. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie, aby ograniczyć poziom kosztów, będzie musiała oddać setki hektarów niepotrzebnego terenu, setki metrów kwadratowych powierzchni niewykorzystanych budynków. Brakuje tylko, aby na tym pobojowisku pojawił się chętny do uruchomienia fabryki ołówków...

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=249
  [2] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=59
  [3] http://www.bhpekspert.pl/user.php