70 tys. zadośćuczynienia ws. zakażenia wirusem HIV
Czwartek, 28 listopada 2002
70 tys. zł zadośćuczynienia od Skarbu Państwa przyznał rzeszowski sąd
okręgowy małżeństwu zakażonemu wirusem HIV. Małżonkowie domagali się 400 tys. zadośćuczynienia, odszkodowania i jednorazowej renty. Oboje twierdzą, że nie zostali na czas powiadomieni przez rzeszowską stację krwiodawstwa o zakażeniu mężczyzny wirusem.
Małżonkowie w 1996 roku oddali w łańcuckim szpitalu krew dla matki mężczyzny. Po przebadaniu krwi mężczyzny okazało się, że zawiera ona wirusa HIV. Stacja krwiodawstwa próbowała skontaktować się z nosicielem. Jednak list nie dotarł do adresata i wrócił z adnotacją adresat się wyprowadził.
Według pełnomocnika małżonków notatka została sporządzona na podstawie opinii sąsiada. Małżeństwo nadal mieszkało jednak pod tym adresem. Nieświadomy mężczyzna zakaził swoją żonę. Oboje o zakażeniu dowiedzieli się dopiero w 2000 roku.
Czym sąd uzasadnił taki właśnie wyrok? Tego dowiedzieli się jedynie pełnomocnicy obu stron oraz kobieta zakażona HIV, która nie może się pogodzić z decyzją sądu. Jak sama mówi, przyznana kwota jest zbyt niska: Po niedzieli muszę się stawić w szpitalu. Sama nie wiem, czy wrócę jeszcze do dzieci. Strasznie spada odporność organizmu. To jest walka nie dla nas. To jest walka dla dzieci. One muszą się jeszcze uczyć. Kupić im mieszkanie, żeby mogły żyć. Kobieta nie wyklucza odwołania się nawet do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Według pełnomocnika kobiety sąd stwierdził, że winne są nie osoby, ale źle określone procedury zawiadamiania ludzi zakażonych wirusem HIV: Może nie tyle, że bezradne są instytucje, ale nie są zobligowane do jakiegoś konkretnego, określonego działania.
Radca prawny, reprezentujący Skarb Państwa, Rafał Cieślicki, nie wyklucza odwołania się od wyroku. 400 tys. zł od państwa miało być zabezpieczeniem na przyszłość dla dwójki małych dzieci zakażonego małżeństwa.
Komentarze