Chirurg skazany za molestowanie seksualne pielegniarek [1]

Autor : poradnik Dodano: 29-06-2002 - 01:40
NOWOŚCI [2]
Skazany chirurg, który molestował pielęgniarki

Agnieszka Kublik 16-05-2002

Precedensowy wyrok w środowisku lekarskim: chirurg molestował seksualnie w pracy, został skazany. - Było mu obojętne, kogo, gdzie i kiedy. Byle podotykać, poobcierać się - opowiada pielęgniarka, jedna z ofiar dr Pawła X., chirurga dziecięcego, dyrektora Pogotowia Ratunkowego.
- Nawet, kiedy na stole zabiegowym leżało nieprzytomne dziecko, potrafił ocierać się o krawędź stołu, by potem rękę pielęgniarki wsadzić w rozporek i zachęcająco stwierdzić: "widzisz, jak na mnie działasz?!". Po niemal dwóch latach napastowania przez dr. X., pięć kobiet z Pogotowia Ratunkowego powiedziało: dość. Wytoczyły dr X. proces. Właśnie go wygrały - sąd skazał lekarza-molestanta na rok i cztery miesiące w zawieszeniu na cztery lata. Wyrok jest jeszcze nieprawomocny, sąd właśnie pisze uzasadnienie. Ofiary dr. X. opowiedziały mi o swoich wstrząsających przeżyciach. Małe, kilkunastotysięczne miasteczko na południu Polski. Stacja Pogotowia Ratunkowego. Na jesieni 1998 r. dyrektorem zostaje dr X., chirurg dziecięcy. - Niski, krępy mężczyzna, blondyn, z wysokim odsłoniętym czołem - wspominają go pracownicy Pogotowia. Po paru latach pracy okazało się, że jest wulgarny, agresywny, prymitywny, po prostu cham, niewrażliwy ("w stosunku do wszystkich pozbawiony jakichkolwiek uczuć, po prostu nie miał uczuć, nawet w stosunku do żony i swoich dzieci"). Na uboczu Z miasta, gdzie przedtem pracował dr X. przyszła wraz z nim zła sława. - Chodziły słuchy, że obłapywał pielęgniarki - mówi jedna z jego ofiar. - ale nie dałyśmy temu wiary. Do czasu. Bardzo szybko nowy szef zaczął zapraszać panie pojedynczo do gabinetu zabiegowego i... obmacywać. Wykorzystywał młode i dojrzałe (najmłodsza miała 24 lata, najstarsza ponad 50), blondynki, brunetki, pielęgniarki, salowe i sprzątaczki. - Gdy zaczęłyśmy mu się opierać, swoją agresję wyładowywał na pacjentach, na dzieciach, na rodzicach. Był agresywny - opowiada jedna z ofiar. Dlaczego do gabinetu zabiegowego? Bo akurat ten pokój był najbardziej na uboczu. - Na początku dbał, by nikt nie usłyszał, gdybyśmy wołały o pomoc - mówi jedna z ofiar - ale myśmy nie wołały. - Dlaczego? - On był lekarzem, dyrektorem, a w Pogotowiu pracowali także nasi mężowie jako kierowcy. On sugerował, że będzie z nami i naszymi rodzinami źle, gdy będziemy mu się opierać. Czułyśmy się zagrożone, bałyśmy się, że my i oni stracą pracę. Wykorzystywał: kobiety, stoły i szuflady Dr. X. często atakował od tyłu: macał piersi, krocze, wsadzał ręce kobiet do swojego rozpiętego już rozporka. - Gdy zaczęłyśmy się opierać, mówił: >Nie udawaj, nie jesteś taka cnotliwa, k...! Czego się boisz, k...!< .W ogóle mówił o nas i do nas: k..., raszple. Często zapraszał pielęgniarki, do swojego pokoju, w dzień i w nocy. Zdarzało się, że podczas dyżuru długo nie schodził do przywiezionego właśnie do Pogotowia pacjenta. - Wiedział, że któraś z nas będzie musiała po niego pójść. I wtedy otwierał drzwi w samych slipach. Na początku, jak jeszcze nie znałyśmy tej sztuczki, z zaskoczenia wciągał nas do pokoju, zamykał drzwi i zaczynał obłapywać, kazał dotykać swoich genitaliów. - Raz zaczął ocierać się genitaliami o otwartą szufladę, akurat tę, do której musiałam podejść, bo tam leżały druki, które miałam wypełnić - opowiada jedna z ofiar. - Wtedy się wkurzyłam i krzyknęłam: >Pan weźmie te swoje jajka!< Wezmę dyżur, byle bez doktora X. Przez parę miesięcy jedna nie wiedziała o drugiej. Z nikim nie ośmieliły się o tym rozmawiać. - Dusiłyśmy to w sobie. Było bardzo ciężko. Oj, bardzo ciężko! Nie było się komu pożalić. Ja czasami w chwilach słabości coś tam mówiłam mężowi. Potem, podczas procesu bardzo mnie wspierał. Ale niektóre z nas mężom nie opowiedzą nigdy. Ja z tych nerwów zaczęłam palić papierosy. Dr X mówił wtedy: >nie pal, stajesz się mniej apetyczna<. Wydało się, gdy okazało się, że każda z pielęgniarek tak chce zamienić dyżur, by nie być razem z dr X. - Wtedy zaczęłyśmy rozmawiać. Zrozumiałyśmy, że wszystkie jesteśmy jego ofiarami. Miał nad nami potrójną przewagę: był lekarzem, dyrektorem i dużo silniejszym mężczyzną. Wtedy jeszcze myślałyśmy, że jesteśmy bezbronne. Ale razem było im lżej, łatwiej. Od tego momentu zawsze starały się nie zostać z dr. X sam na sam. - Zauważył to, obrażał się i krzyczał: czego wy się, k..., boicie?! Można molestować, nie grożąc wprost Pod koniec 2000 r. pięć napastowanych przez dr X. kobiet zgłosiło się do Centrum Praw Kobiet w Warszawie. Spotkały tu szefową CPK Urszulę Nowakowską. - Gdyby nie pani Ula, to przegrałybyśmy - nie mogą się jej nachwalić. - To małe miasteczko, gdy poszłyśmy do prokuratora, dr. X. wynajął sobie adwokata, a my nie wiedziałyśmy, jak i gdzie szukać prawnika. W CPK panie dostały bezpłatną pomoc i prawnika. Adwokat Andrzej Rogoyski zgodził się podjąć roli oskarżyciela posiłkowego bez wynagrodzenia (w kwietniu dostał od minister Jarugi-Nowackiej nagrodę za dostrzeganie problemu dyskryminacji ze względu na płeć). Dr X. przestał być dyrektorem Pogotowia i zrezygnował z pracy w marcu 2000 r. Został odwołany dopiero wtedy, gdy panie zgłosiły się do prokuratury, choć wcześniej o dr. X i jego "sposobie bycia" wiedziały i związki zawodowe, i czuwająca nad działalnością placówki rada społeczna pogotowia. Pod koniec 2000 r. rozpoczął się proces. Dr X. został oskarżony przez prokuraturę rejonową z art. 199 kodeksu karnego: "Kto przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystywanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonywania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Po kilkunastu miesiącach, pod sam koniec procesu sąd zmienił kwalifikację na art. 197 par. 2 kk: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonywania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Różnica między tymi artykułami sprowadza się do tego, że pierwszy (art. 199) zawiera warunek wykorzystania zależności służbowej. Sąd postanowił zmienić kwalifikację prawną, gdyż dr X. nie groził wprost, że jeśli kobiety mu nie ulegną, to zwolni je lub ich rodziny z pracy. Sąd uznał więc, że nie uda się udowodnić, że dr X. wykorzystywał zależność służbową. Wyrok (nieprawomocny) zapadł w marcu tego roku. Dr X. został skazany na rok i 4 miesiące w zawieszeniu na 4 lata. Sąd dał wiarę wszystkim pokrzywdzonym i uznał dr. X winnego molestowania. Najprawdopodobniej panie zaskarżą wyrok, będą się domagały skazania dr. X. z art. 199 kk., m.in. by czasowo zakazać mu wykonywania zawodu lekarza i by nie mógł sprawować funkcji kierowniczych. Dlaczego art. 199 kk, a nie 197? Oskarżyciel posiłkowy mec. Andrzej Rogoyski tłumaczy nam, dlaczego forsował oskarżenie z art. 199, a nie 197 kk, choć ten pierwszy oznacza lżejszą karę: - Chodziło o przełamanie blokady w stosowaniu art. 199 kk. w stosunku do takich sytuacji jak nasza. Poza tym w tej sytuacji łatwiej uzyskać zakaz zajmowania stanowiska kierowniczego lub wykonywania zawodu lekarza na określony czas. A na tym nam też zależało. W wydawanym przez Centrum Praw Kobiet kwartalniku "Prawo i płeć" mec. Rogoyski tłumaczył: "Ponieważ w polskim kodeksie karnym nie ma, na razie, specjalnej normy prawnej penalizującej zjawisko molestowania seksualnego sensu stricte, to uważa się, że właśnie art. 199 kk jest swego rodzaju namiastką pożądanego stanu prawnego". Adwokat uważa, że w stosunkach dr. X z pielęgniarkami, salowymi, sprzątaczkami istniał element zależności służbowej - wszak wszystkie były przekonane, że jeśli będą sprzeciwiać się woli dyrektora, mogą zostać zwolnione. Zwraca uwagę, że dr X. nigdy nawet nie próbował umawiać się z paniami poza Pogotowiem, co oznacza, że świadomie wykorzystywał funkcję dyrektora. Zdaniem mec. Rogoyskiego słabość polskiego prawa w przypadku molestowania polega na tym, że nie obejmuje ono sytuacji zastraszenia, poprzez samo stwarzanie atmosfery zagrożenia, osaczenia, bez werbalnych gróźb. Czy dr X się zmienił Podczas procesu dr X. wszystkiego się wypierał. Przyznał się tylko do tego, że jedną z pielęgniarek obmacywał po piersiach. Gdy sąd zapytał, dlaczego, tłumaczył, że był zadowolony z pracy tej pielęgniarki i chciał zrobić jej przyjemność. Zaprzeczał, by podczas zabiegów ocierał się genitaliami o krawędź stołu. Tłumaczył: stół nie jest na odpowiedniej wysokości. Więc na wniosek mec. Rogoyskiego sąd przeprowadził wizję lokalną, czyli udał się do Pogotowia i sprawdził, czy stół jest na odpowiedniej wysokości. Był. Nie wszystkie molestowane zgodziły się zeznawać w sądzie. Niektóre wycofywały się z tego, co zeznały przed prokuratorem. Ale były i takie, które już podczas toczącego się procesu zdecydowały się zeznawać. - W czasie procesu dr X. chwalił się nam, że tam, gdzie teraz pracuje, w klinice, są kobiety nie takie jak my - mówi jedna z ofiar. - Czy myśli pani, że on tam też ... - Nie sądzę, by tak się zmienił.

Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=33
  [2] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=58
  [3] http://www.bhpekspert.pl/user.php