Biznes po wietnamsku 11.12.2002 [1]

Autor : urlop Dodano: 11-12-2002 - 00:14
Praca [2]
Biznes po wietnamsku
W Polsce zarejestrowanych jest ok. 3 tysięcy wietnamskich firm. Azjaci opanowali bazary i targowiska, handel tanimi tekstyliami i żywnością orientalną. Czy obawy polskich przedsiębiorców przed azjatycką ekspansją są uzasadnione?

Nguyen Minh Hien – kiedyś radca handlowy ambasady Wietnamu w Polsce, dziś Dziś jest właścicielem sieci sklepów z żywnością orientalną i kilku restauracji w Warszawie. Zatrudnia ośmiu Wietnamczyków i 100 Polaków. - 12 lat temu zobaczyłem, że w Polsce brakuje takich produktów, jak dobra, tania żywność z Orientu i interes od razu zaczął iść dobrze. Wszystko w oparciu o własny kapitał – mówi pan Hien.

Odbiorców orientalnej żywności nie brakuje. Oprócz sieci dużych hoteli i supermarketów - to także sieć restauracji i barów. Na przykład takich jak prowadzony przez Wan, przez Polaków nazywaną Wandą. Wan przyjechała do Polski przed ośmioma laty, zaczynała pracę jako kucharka w wietnamskiej knajpce. Dziś ma już dwa własne lokale w Warszawie. - Wcześniej przyjechało tu wielu moich znajomych, którzy pomogli mi się urządzić. Rodzice też dosyłali pieniądze, żebym w końcu mogła otworzyć własny bar – mówi Wan.

W Polsce mieszka legalnie około 20 tysięcy Wietnamczyków. Zarejestrowali ok. 3 tysięcy firm - z niedużym kapitałem własnym. Główna specjalność to gastronomia i handel żywnością i tekstyliami. Pomagają sobie, udzielają pożyczek na rozpoczęcie działalności, organizują dokumenty pobytowe i mieszkania. Zdaniem prof. Ewy Nowickiej – Rusek, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego Azjaci stanowią najbardziej solidarną i wspierającą się społeczność emigrantów we wszystkich krajach na świecie.

Czy polska gospodarka korzysta na azjatyckim biznesie? Z jednej strony, Azjaci zalewają nasz rynek tanimi tekstyliami i żywnością, z drugiej strony - jednak inwestują i dają miejsca pracy Polakom.

My do Wietnamu nie sprzedajemy nic. Dlatego deficyt w handlu z Azją rośnie. W ubiegłym roku w obrotach z Wietnamem wyniósł 80 mln USD na niekorzyść Polski. W przypadku Chin czy Tajwanu jest jeszcze większy. Powodem jest nasze zachłyśnięcie się towarami z importu. Choć z jakością bywa różnie jedno nie ulega wątpliwości – cena.

Niestety znaczna część azjatyckiego handlu to szara strefa . Azjaci opanowali bazary i targowiska, ale towary wwożone są często nielegalnie, a cła naliczane od już zaniżanych cen. Kontrolerom trudno jest odnaleźć szybko znikające firmy, które nie płacą podatków. Tak przynajmniej twierdzą polscy przedsiębiorcy z branży obuwniczej i tekstylnej. Piotr Sefaniuk, producent i eksporter odzieży twierdzi, ze on sam nie cierpi na imporcie z Azji, bo nie nastawia się na produkcję tanią i kiepskiej jakości. – Jest jednak tajemnicą poliszynela , że to nieczysta konkurencja. Te firmy są tak mobilne, że nie sposób ich kontrolować – mówi.

Azjaci inwestują we własne centra handlowe i sieci dystrybucji. Ekspansja budzi obawy polskich konkurentów. Czy jednak azjatycki biznes obchodzi prawo bardziej niż polski i jakie zyski wywozi za granicę, trudno ocenić.


Komentarze

Wyświetlanie Sortowanie
Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować. Zarejestruj lub zaloguj się [3]
Links
  [1] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&file=article&sid=355
  [2] http://www.bhpekspert.pl/index.php?name=News&catid=&topic=52
  [3] http://www.bhpekspert.pl/user.php